Cefalù - miasto morza, ruin i filmów


Na największej wyspie Morza Śródziemnego, Sycylii znajduje się jedno z wielu urokliwych, włoskich miasteczek - Cefalù. Położone jest niemal pośrodku północnego wybrzeża wyspy. Nazwa Cefalù pochodzi od greckiego słowa kefale (przylądek), gdyż leży u podnóża skały Rocca, która wznosi się 267 metrów nad miejscowość. Jest to niesamowity widok i coś, co wyróżnia tę małą, zaledwie 13 tysięczną miejscowość.



Górę Rocca widać z drogi już z daleka, dzięki czemu nie sposób nie trafić do miejscowości. Jakby ktoś nie zauważył góry, to na Sycylii bardzo dobrze oznaczone są zjazdy z autostrady.

Jeżeli podróżujecie samochodem, warto podjechać nad samo wybrzeże, gdzie znajduje się pas płatnego parkowania. Ceny nie są wygórowane, a jest to najlepsze miejsce do rozpoczęcia zwiedzania - szczególnie poza sezonem, gdy nie ma turystów.

Miasteczko Cefalù od pierwszego spojrzenia robi niesamowite wrażenie. Piaszczysta plaża ciągnie się aż do samych zabudowań. Budynki wyrastają z morza. Przez to, że fale słonej wody nieustannie uderzają o zabudowania, na fasadach budynku pojawiają się niesamowite wzory. Wąską uliczką dotrzemy do mola. Po drodze warto rozglądać się i zaglądać do każdej dziury, ponieważ większość z nich prowadzi do morza.

Molo, które jest chyba jedną z większych turystycznych atrakcji oferuje nam niesamowity widok na Cefalù. Z tego miejsca widać całą miejscowość oraz skałę górującą nad nią. Widok zapiera dech w piersiach. Warto usiąść na jednej z nielicznych ławek i poobserwować jak słońce przesłaniane przez chmury kreśli kolejne obrazy.



Przechadzając się wąskimi uliczkami Cefalù na pewno dotrzemy do dawnej łaźni rzymskiej (warto zajrzeć), oraz do placu, na którym znajduje się katedra Cefalù. Katedra została zbudowana w latach 1131–1240.

Budowę rozpoczęto po tym, gdy na plaży wylądował król Sycylii Roger II, ratując się ze sztormu. Obawiając się o własne życie, przysiągł wcześniej na morzu Świętemu Zbawicielowi, że jeśli przeżyje burzę, wybuduje katedrę. Prace nad katedrą kontynuowali w latach 1180–1240 Hohenstaufowie.


Jako, że nie kręci mnie zwiedzanie budynków sakralnych, nie skorzystałem z wizyty w środku. Podobno warto, jeżeli ktoś lubi takie miejsca. Jak dla mnie jak się zobaczy jedną katedrę w życiu to wystarczy. Oczywiście pasjonaci architektury skorzystają na wizycie w każdej napotkanej katedrze czy bazylice.



Przy placu, na którym znajduje się katedra (Via Francavilla) znajdują się liczne kawiarnie, z których ogródków można sobie popatrzeć na katedrę i na skałę wyłaniająca się nad jej wieżyczkami.




Jeżeli jesteśmy fanami chodzenia po górach, to po skosztowaniu słynnej włoskiej kawy (pewnie nie pierwszy i nie ostatni raz będąc w tym kraju) warto rozważyć wdrapanie się na szczyt skały. Wejście do Parco della Rocca di Cefalù znajduje się przy Salita Saraceni. 7 minut piechotą od katedry. Warto tam zawitać chociażby ze względu na widok, jaki rozciąga się z licznych miejsc widokowych na skale. Jeżeli ktoś lubi sterty kamieni, które kiedyś były budynkami to owszem jest co zwiedzać. Np. Ruderi Del Castello i Tempio di Diana.



Ah, i zapomniałbym, warto odwiedzić nekropolię włoską. Bardzo się różni od nekropolii w Polsce, więc jest to ciekawe przeżycie.

Cefalù, oprócz położenia, nie wyróżniałoby się praktycznie niczym od innych małych włoskich miasteczek (mimo, że każde ma niepowtarzalny klimat), gdyby nie przeszłość filmowa - oby przyszłość też.


Właśnie w tym miejscu odbywały się zdjęcia do Cinema Paradiso (1988). W Cefalù nagrano między innymi scenę z kinem plenerowym. Miała miejsce na molo.

Natomiast pierwszym filmem, który kiedykolwiek był kręcony w Cefalù jest “La croce di Grottamarina” (1921) w reżyserii Toto Lo Bue. Niestety film nie zachował się do naszych czasów, oprócz kilku fragmentów, ukazujących miasteczko lat 20 tych.


W roku 1955 kręcono tutaj film w reżyserii Jean-Paul Le Chanois “Le village magique” o przygodach młodego paryżanina, który udaje się na wakacje do Włoch.


Cefalù pojawia się również w kilku innych produkcjach, między innymi “L'avventura” z 1960 roku oraz “Una ondata di piacere” z 1970 roku.

 


To małe miasteczko ma wiele do zaoferowania, zarówno dla kinomaniaków, turystów szwędaczy, którzy chcą odwiedzić każdy zakątek, jak i dla tych, którzy lubią zwiedzać miejsca sakralne. Gdy będziecie na Sycylii powinniście odwiedzić to miasteczko.














Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Iron Tales: Blood Brothers

Zamalowane okna - Anna Liminowicz

Toń - Joe Hill, Stuart Immonem