Taormina - Sycylijska perła konsupcjonizmu

 
“Were a man to spend only one day in Sicily and ask, “What must one see?” I would answer him without hesitation, “Taormina.” It is only a landscape, but a landscape where you find everything on earth that seems made to seduce the eyes, the mind and the imagination.”- Guy de Maupassant


Są na świecie miejsca, w których się bywa. Bywa się bo są modne, bywa się dla splendoru albo aby zobaczyć sławnych i bogatych.

Takim miejscem jest Taormina. To tutaj bywają zamożni Włosi na wakacjach. To w tym miejscu można pójść na ekskluzywne sycylijskie zakupy.


Jestem człowiekiem, którego takie miejsca nie interesują. Stronię od centrów handlowych i od miejsc, które jedyne co mają do zaoferowania to kolejne uwielbienie dla marek. Takich, które hołdują kultowi konsumpcjonizmu. Tego mamy aż za dużo na co dzień, więc wakacje powinny zapewniać innego rodzaju rozrywkę.



Warto dodać, że całą Sycylię zwiedziliśmy poza sezonem. Dzięki temu udało się uniknąć słynnych taormińskich tłumów.


Dla podróżujących samochodem dużym udogodnieniem jest ogromny wielopoziomowy naziemny parking, praktycznie w centrum miasteczka. Plusem tego miejsca jest taniość. Za cały dzień opłata wynosi około 15 euro czyli tyle co nic.


Jak każde nadmorskie miasto, tak i Taormina jest przepięknie położona. Wznosi się pionowo od poziomu morza aż po szczyty gór. Zwieńczeniem miasta są górujące nad nim ruiny zamku Castello Saraceno. Z tarasów widokowych rozpościera się przepiękny widok. Przy dobrej pogodzie ma się wrażenie jakby można było dotknąć wierzchołka Etny. Nam do zamku udało się dostać trochę nielegalnie przez dziurę w kracie wejściowej. Było warto podjąć to ryzyko.


Panorama miasta o zachodzie słońca zapiera dech w piersiach. Kręte wąskie uliczki prowadzące do ruin teatru greckiego pozwalają przenieść się w myślach do dawnych czasów. Tutaj, gdy zapomni się o konsumpcyjnym charakterze miejscowości, można poczuć powiew wolności zwieńczony chowającym się za horyzontem słońcem. Horyzontem, po którym leniwie poruszają się statki wycieczkowe wiozące kolejnych turystów do przepięknych miejsc.


Na tym chyba kończy się urok tego miasteczka. Resztę zajmują sklepy przereklamowanych marek i tłumy turystów chcących wydać w nich pieniądze lub tylko na nie popatrzeć.



W tym miejscu jedna wizyta chyba mi wystarczy. Jak nie na zawsze, to na bardzo długo.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Iron Tales: Blood Brothers

Zamalowane okna - Anna Liminowicz

Toń - Joe Hill, Stuart Immonem