„Iskra” Katarzyna Tkaczyk

Lubicie powieści fantasy? Jaką dobrą fantastykę ostatnio przeczytaliście?


Dzięki uprzejmości wydawnictwo Nowa Baśń miałem możliwość przeczytać pierwszy tom książki „Iskra” Katarzyny Tkaczyk.



W obecnych czasach, gdy za konkurencję w gatunku literatury młodzieżowej ma się takie pozycje jak saga „Harry Potter” czy „Igrzyska Śmierci”, napisanie dobrej powieści jest nie lada wyzwaniem. Tym większym, jeżeli bohaterem jest dwunastolatek z bardzo ciężkim i okrutnym dzieciństwem. Autorka postanowiła napisać „Iskrę” na poziomie hard. Moim zdaniem poradziła sobie bardzo dobrze. 


Zarys fabuły przyciąga od pierwszego zdania. W sielskiej wsi na uboczu świata żyje Olav, syn młynarza. Młody chłopak nie wie jeszcze, że posiada moc, nad którą nie ma kontroli. Gdy po raz kolejny zostaje pobity przez ojca, manifestuje swój potencjał i zabija swojego rodziciela. Od linczu ratuje go zielarz i przydziela mu czarodzieja, który ma pomóc okiełznać jego moc. Udają się do Brevy, gdzie chłopca czeka trening. 


„Iskrę” na tle innych powieści wyróżnia brak przesłodzonego życia bohaterów. Owszem, nie panuje tutaj mrok niczym u R.R. Martina, ale przecież nie można młodych czytelników zalać najczarniejszym scenariuszem. Jednak samo życie Olava utwierdza go w przekonaniu, że nic dobrego go nie czeka oraz, że nie ma dobrych ludzi. Widać to w jego nieufności do nauczycieli. Powoli uczy się ufać, ale nie przychodzi mu to łatwo. Właśnie w tym tomie ta nauka rzuca się najbardziej w oczy. 


Jest to powieść o odkrywaniu siebie i oswajaniu się z ludźmi. Próba odnalezienia wewnętrznego spokoju mimo, że los, jak wielu bohaterom tak i Olavowi zamierza zgotować zupełnie inne życie. Jest to bohater jednocześnie doświadczony przez życie, ale nie pozbawiony naiwności młodego chłopaka. Mimo, że musiał szybko dorosnąć żyjąc z takim ojcem, jednak nie zatracił pogody ducha i chęci poznawania świata. 


Lekkość pisania i opowiadania Tkaczyk sprawia, że mimo dużej ilości stron książkę czyta się szybko i z zaangażowaniem. Jest to bardzo miłe szczególnie, że obecna literatura przyzwyczaiła nas raczej do książek do 350 stron. Owszem, zdarzają się momenty zbyt długie, albo nie do końca potrzebne. Za dużo wątków pobocznych nie buduje dodatkowego obrazu bohatera, a tylko zajmuje miejsce.


Osobiście nie mogę już się doczekać tomu drugiego. „Iskra” zostawiła we mnie pustkę po rozstaniu z Olavem i nieodpartą chęć poznania dalszych losów bohatera. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Iron Tales: Blood Brothers

Zamalowane okna - Anna Liminowicz

Toń - Joe Hill, Stuart Immonem