Siedem śmierci Evelyn Hardcastle - Stuart Turton
Lubicie historie z dreszczykiem, z tak dużą dozą niewiadomej, że aż przyprawia Was o dreszczyk emocji?
Dawno nie przeczytałem tak dobrego, wciągającego kryminału/thrillera jak „Siedem śmierci Evelyn Hardcastle” Stuarta Turtona, Wydawnictwo Albatros
O jedenastej wieczorem Evelyn Hardcastle zostanie zamordowana. Masz osiem dni i osiem wcieleń, aby rozwikłać zagadkę morderstwa.
Akcja dzieje się w posiadłości Blackheat, gdzie toczy się gra o życie Evelyn. Bohater dowiaduje się od tajemniczego Doktora Dżumy, że ma tylko kilka wcieleń, aby rozwiązać zagadkę i wydostać się z pętli. Nie jest jedynym, który próbuje tego dokonać. Ma przeciwników, którzy ujawnią się wraz z upływem czasu. Czy bohaterowi uda się pierwszemu odkryć wszystkie tajemnice? Kim jest tajemnicza Anna, której imię podsuwa mu skołowany umysł?
„Siedem śmierci..” jest mistrzowsko skonstruowanym kryminałem, gdzie jedno wydarzenie mamy możliwość oglądać z różnych perspektyw. Każda napotkana postać i każde wcielenie skrywa własne tajemnice. W posiadłości nie ma ludzi nieskazitelnych, wręcz można stwierdzić, że nie ma ludzi dobrych. Są tylko kreatury, które dążą do własnych celów. Po trupach.
Bohater nie tylko zmaga się z przeciwnikami i zagadką morderstwa. Zmaga się z wcieleniami, które powoli acz nieubłaganie przejmują nad nim kontrolę.
Konstrukcja fabuły, jak i tempo akcji sprawiają, że czytanie tej książki jest niezwykle przyjemne. Świat intryg i czyhających niebezpieczeństw nierozerwalnie wiąże nas z bohaterem powieści. Całość utrzymana jest stylu charakterystycznym m.in.: dla Agathy Christie. Śledząc poczynania bohatera cieszyłem się z każdej poszlaki, z każdego domysłu, jaki udało mi się wysnuć na podstawie przemyśleń bohatera.
„Siedem śmierci...” jest powieścią bardzo mroczną, przyprawiającą o gęsią skórkę i niedającą czytelnikowi nadziei na szczęśliwe zakończenie. Właśnie dlatego polecam ją wszystkim fanom gatunku.
Komentarze
Prześlij komentarz