Brzydcy - Scott Westerfeld

Czy uważasz, że bycie ładnym ułatwia życie? Czy według Ciebie media kreują obraz bycia pięknym bez zwracania uwagi na ciałopozytywność? 

Świat jest owładnięty manią piękna. Od najmłodszych lat wmawia się nam, że tylko atrakcyjni ludzie odnoszą sukces. Z reklam i bilbordów epatują ciała doskonałe, opalone, bez najmniejszej skazy. Retusz fotograficzny czy filmowy, jak i sam makijaż usuwa wszystkie “niedoskonałości”, które według ekspertów nie pasują do ich obrazu świata. Wszyscy mamy być chudzi i wysportowani z nienagannym białym uśmiechem i super prostymi zębami. Dodatkowe kilogramy, łysienie czy wszelkiego rodzaju skazy na skórze (czy to genetyczne czy nabyte) są uważane za coś niefajnego, odrzucającego. Obsesja na punkcie makijażu i wmawianie kobietom, że bez niego obciachem jest wychodzenie z domu wpędza je w kompleksy, które jak wiadomo najlepiej leczy się na zakupach. 

Na szczęście świat się zmienia. Póki co, z inicjatyw często oddolnych. Zaczynamy powoli kreować ciałopozytywność. Każdy jest piękny, każdy na swój sposób, a wygląd nie jest najważniejszą cechą, którą powinniśmy się w życiu kierować. Owszem, nie dotyczy to wszystkich, bo jednak gdzieś tam nadal w tym ruchu postać męska musi być zbliżona do ideału, ale to już temat na inny czas. Ważne abyśmy dobrze czuli się we własnej skórze i akceptowali siebie. Nie twierdzę, że ma być to bezgraniczna, ślepa akceptacja. Jeżeli źle się z czymś czujesz to postaraj się to w miarę możliwości zmienić. Wcześniej tylko trzeba się zastanowić czy to coś przeszkadza nam czy naszemu otoczeniu. 

Mimo ruchu ciałopozytywności, chirurgia plastyczna i medycyna estetyczna mają się na świecie bardzo dobrze. Nawet mimo pandemii, która dotknęła wszystkie dziedziny życia. Według danych ISAPS (International Society of Aesthetic Plastic Surgery) w 2020 roku przeprowadzono ponad 24 miliony zabiegów korekcyjnych. Najwięcej, bo prawie 5 milionów zabiegów przeprowadzono w Stanach Zjednoczonych. Prym w zabiegach wiedzie botoks i kwas hialuronowy. Natomiast wśród zabiegów inwazyjnych najwięcej jest operacji piersi (1,6 miliona), liposukcji (1.5 miliona) oraz korekcji nosa (852 tysiące).

Najwięcej zabiegów powiększenia piersi wykonuje się u pacjentów w wieku między 19 a 34 rokiem życia (57,3% wszystkich zabiegów). 

Dane jasno pokazują, że ten rynek ma się doskonale i raczej nieprędko się to zmieni. Oczywiście część z operacji plastycznych jest kwalifikowana jako ratujące lub ułatwiające życie. Nie każda operacja piersi jest operacją stricte estetyczną. Część z nich ma ułatwić życie. Tak samo ma się to z operacją korekty nosa. Niemniej nie zmienia to faktu, że w niektórych krajach np. w Brazylii operacje korekty nosa i piersi często są fundowane z okazji 18 urodzin. 

Mimo to, na szczęście daleko nam jeszcze do społeczeństwa, które swoje szczęście mierzy pięknem obywateli, a operacje są niemalże obowiązkowe, jeżeli chce się wejść do świadomego społeczeństwa.

O społeczeństwie, gdzie każdy w wieku 16 lat poddawany jest operacji plastycznej mającej upodobnić go do innych, a dzięki temu uniemożliwić osądy na podstawie wyglądu pisze Scott Westerfeld w swojej książce “Brzydcy”, którą wydało wydawnictwo Nowa Baśń. 

Tally wyczekuje szesnastych urodzin, by stać się śliczną. Tego dnia każdy przechodzi skomplikowaną operację plastyczną zmieniającą przeciętnych nastolatków w doskonałych obywateli, żyjących w futurystycznym raju, gdzie głównym zajęciem jest zabawa. Tymczasem Shay, przyjaciółka Tally, nie jest zwolenniczką panującego systemu i zamiast poddać się przemianie, ryzykuje ucieczkę z miasta. Po zniknięciu towarzyszki Tally odkrywa, że ten sztucznie stworzony raj tylko pozornie jest śliczny. Musi wybierać: albo zdradzić przyjaźń, albo nigdy nie stanie się piękna. Decyzja, którą podejmie, zburzy istniejący porządek. 

Jest to powieść dystopijna. Na początku czytelnik daje się oczarować wizją przyszłości, w której wygląd przestał mieć znaczenie. Gdzie ludzie przestali być oceniani przez pryzmat swojego wyglądu, a pierwsze wrażenie nie ma tutaj już zastosowania. Wszyscy po przemianie, wszyscy piękni na początku swojej drogi mają okazję się wyszumieć. Wieczne imprezy, luz i dostatnie życie sprawiają, że na początku nie dostrzegamy w tym nic złego. Autor w prosty sposób dociera do naszych kompleksów pokazując, że społeczeństwo ich pozbawione i zunifikowane może być szczęśliwe. Ale czy na pewno? 

Gdy poznajemy Tally, jest ona taka jak wszyscy. Zafascynowana przemianą. Nie może doczekać się dnia swojej operacji. Dnia, w którym dołączy do grona ślicznych. Zanim nadejdzie jej wielki dzień wiele się wydarzy. Przypadkowa przyjaźń z Shay wywróci jej światopogląd do góry nogami. Zacznie odkrywać jak złe i wypaczone jest społeczeństwo. Wszystko co się dookoła niej dzieje, zabawy Ślicznych i możliwość psot Brzydkich okazują się kolejnym narzędziem rządzących w celu kontroli społeczeństwa. 

Książka jest kolejnym przykładem, po “Nowym wspaniałym świecie” i “1984”, tego jak można zmienić społeczeństwo, aby łatwiej było kontrolować ludzi. Tutaj mamy obraz rządzenia poprzez zmianę wyglądu, unifikację społeczeństwa i pewien mechanizm kontroli, którego nie będę zdradzał, aby nie ujawnić zbyt wiele z fabuły.  

Westerfeld ustami Tally przekazuje nam wiele prawd o naszym świecie i o tym, jak obecnie postrzegamy ludzi uważanych za pięknych. 

“Bycie ślicznym ma przynajmniej tę zaletę, że ludzie łatwiej znoszą czyjeś irytujące zachowanie”.

Ileż w tym zdaniu jest prawdy. Cały czas się obserwuje jak pobłażliwie traktuje się ludzi znanych i atrakcyjnych. Ich wybryki rozpatruje się jako ciekawostki medialne i zupełnie się ich nie potępia, a zbrodnie takie jak jazda pod wpływem narkotyków czy zabicie pieszego na pasach często są im wybaczane i nie mają wpływu na dalszą karierę. Często są wręcz dodatkowym elementem napędowym.

Czy przypadkiem operacje plastyczne i korekcja wyglądu nie są też próbą rekompensowania sobie niedostatku intelektualnego? Czy nie jest tak, że jeżeli nie ma się inteligencji to przynajmniej będzie się miało wygląd? 

“A może kiedy poddają cię operacji; kiedy zgniatają i rozciągają ci kości, by nabrały właściwego kształtu, zdejmują twarz, zdzierają całą skórę i wtykają plastikowe implanty policzkowe, żebyś wyglądała jak wszyscy; może kiedy to wszystko przejdziesz, przestaniesz po prostu być kimś ciekawym?”

Dystopia przedstawiona w książce “Brzydcy” jest ciężka w ocenie. Z jednej strony owszem, mamy społeczeństwo, któremu wmawia się, że tylko przez modyfikacje ciała i piękno można być szczęśliwym. Wszyscy w społeczeństwie którzy nie są brzydcy żyją w dostatku, mogą się bawić i kształcić. Na pierwszy rzut oka społeczeństwo wydaje się doskonałe i szczęśliwe. Tutaj warto zadać sobie pytanie co jesteśmy w stanie poświęcić z siebie, ze swojej wolności, aby być szczęśliwymi. Westerfeld pokazuje, że Śliczni, mimo dużej ingerencji w ciało żyją zgodnie z naturą. Miasta są budowane w zgodzie z terenem i matką ziemią. Nie produkuje się zanieczyszczeń, a energia jest czerpana z odnawialnych źródeł. Wszyscy są weganami, nikt nie czerpie korzyści z okrucieństwa wobec zwierząt. Ludzie są świadomi otoczenia. Czy w takim razie ucieczka i porzucenie tego wszystkiego, powrót do przeszłości, polowań, niszczenia środowiska aby uciec przed manią piękna jest usprawiedliwiony? Czy walka z systemem usprawiedliwia powrót do gospodarki rabunkowej? Nie jest to przedmiotem książki i na te rozważania w tej części autor poświęca znikomą ilość miejsca. Ale daje nam, czytelnikom możliwość zastanowienia się nad tymi zagadnieniami. Zachęcam Was również do refleksji nad tymi zagadnieniami podczas lektury. 

Opowieść o przygodach Tally i o świecie owładniętym manią piękna czyta się z zapartym tchem. Styl Westerfelda jest przyjemny w odbiorze. Nie ma zgrzytów, tak logicznych jak i stylistycznych, które by odbierały przyjemność z czytania. Jest to wciągająca opowieść o przyjaźni, miłości i zdradzie. Pokazuje, że każda podjęta decyzja niesie ze sobą konsekwencje. Zarówno te pozytywne jak i negatywne. Czasami robienie czegoś tylko dla siebie może przynieść więcej zła niż zaniechanie działania. 

Brzydcy to dopiero początek przygody i naszej znajomości z Tally. Już nie mogę doczekać się kolejnych części. 

 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Iron Tales: Blood Brothers

Zamalowane okna - Anna Liminowicz

Toń - Joe Hill, Stuart Immonem